Katharsis II, Antarktyka: Morze Łazariewa i Riiser Larsena.
12 marca 2018
Zamknięcie pętli
20 marca 2018

Sztorm na Morzu Kosmonautów

12300 mil morskich od startu w Kapsztadzie
s/y Katharsis II, na pozycji: 63º28’03″S, 051º24’34″E

Rozpoczyna się 13. tydzień żeglugi dookoła kontynentu Antarktydy, non-stop z Kapsztadu w RPA do Hobart w Australii. Po dotarciu w pobliże Antarktydy w dniu 5 stycznia 2018, Katharsis II już 72 dni płynie po wodach Antarktyki, czyli na południe od 60º szerokości geograficznej południowej. Polscy żeglarze pokonali już ponad 98% pętli wokół najzimniejszego kontynentu Ziemi. 

Relacja kapitana Mariusza Kopera

Antarktyczne Morze Kosmonautów leżące między 30. a 50. południkiem wschodnim należy do najmniejszych mórz okalających Antarktydę. Dla Katharsis II było dwunastym z odwiedzanych mórz i ostatnim przed ponownym wpłynięciem na Morze Wspólnoty. Cały czas mieliśmy nadzieję, że długo zapowiadany sztorm, którego nie byliśmy w stanie uniknąć, nie okaże się aż tak groźny jak pokazywały mapy meteorologiczne.

Spotkanie ze sztormem nastąpiło 14 marca. Był efektem niżu, który zamiast przesuwać się z zachodu na wschód (tak jak większość układów meteorologicznych krążących wokół Antarktydy), skierował się w stronę kontynentu, a dokładnie pomiędzy Półwysep Riiser-Larsena, a Przylądek Kołosowa na Morzu Kosmonautów. W miarę zbliżania się do brzegów Antarktydy przybierał na sile. Ląd stał się naturalną przeszkodą. Nastąpiła kumulacja energii całego układu. W miarę zbliżania się, w ciągu jednej doby ciśnienie w centrum niżu spadło, z początkowego 960 hPa do 928 hPa. To rekord naszego rejsu, z tak głębokim niżem przyszło nam się zmierzyć po raz pierwszy. Na pewno zasługiwał na nasz respekt i pełną koncentrację.

Przez kilka dni przed nadejściem sztormu mozolnie wspinaliśmy się na północ, by uniknąć wejścia w warkocz silnego przeciwnego wiatru, który miał wytworzyć się wzdłuż lądu. Postanowiłem najkrótszą drogą przedostać się do środka niżu, gdzie niczym w oku cyklonu wiatr zanika. By tam dotrzeć, musieliśmy żeglować ostro pod sztormowy wicher, przebijając się przez zachodnią obręcz niżu. Nie byłem pewien, czy Katharsis II sprosta temu wyzwaniu. W podobnych warunkach podczas styczniowego sztormu na Morzu Davisa nie byliśmy w stanie przebić się przez wiatr, mając do dyspozycji tylko przedni sztaksel. Tym razem postanowiłem użyć do podwiatrowej walki nasz główny żagiel, ale zredukowany do rozmiaru koca, czyli pracujący tylko na głębokim czwartym refie. Kombinacja żagli: grot na 4 refie i przedni sztaksel sprawdza się w wiatrach wiejących z prędkością do 40 węzłów. Przy silniejszych wiatrach nasza prędkość staje się zbyt duża i jacht zaczyna niebezpiecznie spadać z fali. Użycie samego sztaksla pozwala nam na sztormowanie w dryfie, bez znaczącego posuwania się do przodu. Używanie grota w podwiatrowych zmaganiach daje nam więcej możliwości.

Wybrana taktyka ciężkiej walki z żywiołem sprawdziła się w stu procentach. Nasz jacht parł niczym taran do przodu, mimo coraz większych fal. Około godziny 1800 wiatromierz coraz częściej zatrzymywał się powyżej 40 węzłów, a prędkość zaczęła przekraczać 8 węzłów. W sztormie to zdecydowanie za dużo na jacht ważący prawie 60 ton. Tak rozpędzona Katharsis II potrafi spaść z fali w otchłań, uderzając w wodę niczym o beton. Zrzucenie sztaksla zmniejszyło prędkość do bezpiecznych 4-5 węzłów. Z nastaniem ciemności wiatr wzmógł się do ponad 55 węzłów. Towarzyszył mu zacinający śnieg, który zredukował widoczność do zera. W takich warunkach spada skuteczność pomocniczej kamery termowizyjnej. Przedłużeniem naszych oczu pozostaje tylko radar, który pokazał na naszym kursie górę lodową. Natychmiast zredukowaliśmy prędkość jachtu idąc jeszcze ostrzej do linii wiatru. Po raz kolejny udało się ominąć lodowe niebezpieczeństwo. W tym miejscu i w tych warunkach takie spotkanie było na prawdę niebezpieczne. To były bardzo ciężkie godziny dla wszystkich, zarówno dla wachty zmagającej się z zawieją i wichurą na pokładzie, jak i dla reszty załogi czuwającej pod pokładem.

Wreszcie wiatr zaczął cichnąć. Byliśmy w centrum niżu. Na rozkołysanym przez sztorm morzu żeglowny zazwyczaj 20 węzłowy wiatr nie był w stanie wypełnić teraz żagli, które wpadały w łopot. Rzucało nami na wszystkie strony. Po kolejnych wyczerpujących dwunastu godzinach zmagań z falami i niedostatkiem wiatru dopłynęliśmy do północnej połówki niżu, gdzie warunki zmieniły się na bardziej korzystne. Silny zachodni wiatr pozwolił nam w końcu na płynięcie w upragnionym przez nas kierunku – czyli na wschód. Dwa kolejne dni wypełniła szybka, baksztagowa żegluga.

Prognozowane łagodne i przychylne żegludze przejście między dwoma kolejnymi układami pogodowymi zamieniło się niestety w przestrzeń bez wiatru. Prognoza pogody po raz kolejny nie sprawdziła się.  Zaczął padać gęsty śnieg, który pokrył cały pokład jachtu białą, puszystą warstwą. Sobotni wieczór 17 marca – w dniu św. Patryka bardziej przypominał atmosferą noc Wigilijną niż święto zwiastujące wiosnę. Po silnym sztormie przyszła cisza jakiej jeszcze w tym rejsie nie mieliśmy. Groźne morze zamieniło się w spokojne i bezwietrzne wody. Czyżby Antarktyka chciała nas jak najdłużej zatrzymać?

Do zamknięcia pętli wokoło Antarktydy pozostało nam jeszcze około 300 – 400 mil morskich. Dystans zależy od tego, na którym równoleżniku przetniemy swój ślad z początku stycznia.  Wydaje się, że to tak niewiele, a jednocześnie tak dużo…

Pozdrawiamy wszystkich!

Trzymajcie za nas kciuki – przydadzą się.
A potem jeszcze długa droga do portu. Do Hobart mamy jeszcze 3500 mil.

– Mariusz Koper i cała załoga s/y Katharsis II

9 Comments

  1. komandor pisze:

    Dzięki za kolejną i ciekawą relację z walki ze sztormem z Morza Kosmonautów wielu żeglarzy ,żeby nie relacje Kpt. Mariusz nie wiedziało by że tyle mórz otacza Antarktydę .Cisza która was zastała trochę przedłużyła przecięcie 60 południka ,ale światełko tunelu jest już bliziutko bo kiedy piszę to już niecałe 2 stopnie.Jeszcze trochę żeglugi i będzie w historii żeglarstwa zapisane że polski jacht i jego dzielna załoga tego dokonała.Dużo ciepła , kciuki mocno zaciśnięte.

  2. Doctore pisze:

    Świetne informacje. Bardzo ładne taktyka, chociaż wymagająca sporo od Załogi. Trzymam kciuki Mistrzowska Załogo. Do zobaczenia.

  3. Daria Rybarczyk pisze:

    Już jest! Zrobiliście pętlę – 60 południk przekroczony. Gratulacje dla wspaniałej załogi. Cieszę się ogromnie. Życzę Wam pomyślnych wiatrów w drodze do Hobart

  4. Gratulacje! Udało się, a teraz kurs na port 🙂

  5. Grażyna Kowalczyk pisze:

    Cała Gdynia gratuluje serdecznie!!! Jesteście pod naszą nieustanną obserwacją 🙂 Bardzo się cieszymy i czekamy na Was z utęsknieniem!

  6. Anna Zuchelkowska pisze:

    Jesteście Wielcy! Trzymam kciuki!

  7. Elzbieta pisze:

    Niebywale osiagnięcie – petla zamknieta. Serdeczne gratuluacje! Teraz tylko szczesliwie i bezpiecznie do Hobart..
    Czekamy.

  8. Ola pisze:

    Podziwiam wszelkie Wasze przedsięwzięcia i to pod wieloma względami- jesteście absolutnie niepowtarzalni ! Ot choćby to że pętla zamknięta już na dwa sposoby -najszczersze gratulacje !- ale Wy narazie milczycie 🙂 Mam nadzieję że kiedyś uda mi się Was poznać,chociaż teraz to pewnie będzie trudno się dopchać 🙂 Wracajcie szczęśliwie ,świętujcie mile 😉

  9. Maria Konarzewska-Sokołowska pisze:

    KOPERKU – gratulacje ,jakże jestem dumna z tego co osiągasz, widzę Cię pierwszy raz od 44 lat. Pozdrawiam i marzę o osobistym spotkaniu.
    “Kundzia”” IA XLI Lelewel 1976

Skomentuj Grażyna Kowalczyk Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *